Opowiadania:
Opowiadania tego najprawdopodobniej nie napiszę. Nie jestem pewny czy w ogóle je zacznę, bo pióro moje od rana coś zmiętosza swój atrament i kaleczy stalówkę. Od samego rana łeb mój, w którym podobno znajduje się mózg myślowy, zadaje mi pytanie, czy wstawać z łóżka, czy popoduszczyć się jeszcze troszeczkę. Zeszyt zaciął się i nie można go otworzyć. Członki członkom nie równe, więc palce znalazły się w niewłaściwym miejscu, a woda sipi od samego nieba do kałuż.
Nie jestem w stanie rozpocząć czegokolwiek, więc napisanie opowiadania przesunę na czwartek, po kolacji suto zakrapianej oranżadą na sacharynie, a przy okazji mokrej na wskroś.