Opowiadania:
Spędziłem wieczór cały w walizce, bo to i intymniej i jakby bardziej podróżnie, że niby dalekie kraje, wydłużone kontynenty, zegar jakoś inaczej tyka, a przede wszystkiem nie musiałem myć zębów, ani golić się, bo nikt nie oglądał mnie podczas mej podróży.
Cały wieczór zamknięty byłem wśród wyprasowanych koszul, gaci i skarpetek na zmianę, piernata podróżnego i ukochanego tomika wierszy, drukiem pisanego oraz pluszowego misia, o oczkach z koralików wśródziemnomorskich.
Walizka wieczór cały stała przy orzechowym kredensie, w pokoju jadalnym, z oknami wychodzącymi na południowy zachód.
Gdy w jadalnym zegar ścienny wybił godzinę dwunastą, tę drugą dwunastą, czyli nocną, zakończyłem mą podróż daleką i położyłem się spać, żeby odpocząć po podróży. Położyłem się spać w dębowej sypialni, której okna wychodzą na północny-wschód, z używalnością podziwu panoramy miasta. Spałem bardzo mocno, mocno tylko dlatego, żeby od rana mieć nowy pomysł na spędzenie poranka, a może, reszty mego życia. Pewno w salonie zainstaluję fabrykę wagonów, bo salon przylega do korytarza, który kończy się drzwiami wejściowymi, a tam można ustawić tory, którymi gotowe produkty będą przepychane na bocznicę, z której jedne wagony pójdą na eksport, inne pozostaną w kraju, kraju drogim mi i bliskim.
Przed takimi zadaniami potrzebny był odpoczynek, najpierw wakacje, potem mocny, długi sen.