-
Una, due, rike fake. Torba, borba, ósme smake. Eus, deus, kosmateus baks.
Rzekł człowiek wpływowy, ugarniturzony, brylantynny, rzekł do Macieja, składając
mu na dłoni środek płatniczy w kolorze zielonym, produkcji amerykańskiej,
czyli kosmateus jeden baks, zwany za oceanem cosmath bax.
- Kwituję ci odbior jednego baksa kosmateus, a gdzie pozostałe baksy, una,
rike fake?
Spytał Maciej człowieka wpływowego, którego visage świadczyło o europejskości,
ba o zamorskiej amerykańskości.
- Torba, borba,- odrzekł zniecierpliwiony elegancik. - Torba, borba, - powtórzył
już niegrzecznie pokazując wypielęgnowanym paluchem wnętrze swej dłoni o
regularnych liniach papilarnych oraz długiej jak dorzecze Missuri lini życia.
Maciej zdziwiony spojrzał w jasne oko eleganta, spojrzał w dno jego dłoni
i zapytał, od tak po prostu, zapytał pełen niepokoju.
- A ósme smake? Jaz una baks, z torba.
- Ósme smake!! Torba borba- rzekł niezbity z tropu elegancki, wypielęgnoawany
pan.
- Jak nie ósme smake, to chociaż eus, deus, kosmateus baks.
Maciej poprosił wręcz pana, o aparycji zamorskiej i europejskiej, którego
elegancja kipiała od nadmiaru baksów kosmateus i rike fake.
Pan spojrzał na Macieja mało elegancko, koźlo, okrężnie i wylazła z niego
w tym momencie cała niepańskość , mimo, że brylasntyna nie zniknęła mu z
głowy, garnitur nie zgumiaczył się i dłonie nie zmopsiły mandotnie.
Pan spojrzał i wycedził.
- Una, due, rike, fake. Torba, borba, ósme smake.Eus, deus, kosmateus baks.
Maciej odszedł wolno, wolniej niż wczoraj, a pan udał się jutro po kaszalota.