Opowiadania:

- Imputujesz mi waść jakowąś imprudekcyję i włazisz obutymi nogami w mą Ojczyznę, a brudnymi łapami dotykasz gmachów naszych.
Rzekł Jan Obłok, obrońca granic Trzeciej Rzeczpospolitej. Rzekł głosem stanowczym, nie znoszącym sprzeciwu i mocniej ścisnął w dłoni obrończy, wielo, wielostrzałowy karabin, wykonany z pradawnych buków i stali hartownanej przez pokolenia. Obłok nacelował do starannie wyszmelcowanej lufy wiele naboi, zwanych kulami ojczyźnianymi i tak spojrzał, takim wzrokiem na wroga, aż ten musiał cofnąć obutą nogę z naszych granic i odjąć brudną łapę, z ukochanego, krajowego gmachu.
Nie padł żaden strzał, który mógł swym hukiem obudzić wilgi i kosy. Nie padł strzał, który wstrzymałby mleko u krowy janowej. Żadna pierś nie zbroczyła się krwią czerwoną, która to krew mogłaby pobrudzić świeżo wypraną i wyprasowaną koszulę lnianą, jasną od patriotyzmu, a białą, miłością bliźniego.
Kraj można obronić w drodze negocjacji, rozmów i ustaleń, po ludzku, po naszemu, czyli po Twojemu i mojemu. Dziękujemy Ci Janku, dziękujemy z całego serca. Ojczyzna bezpieczna i pachnąca Janku, otwórz paczkę papierosów krajowych i poczęstuj mnie, bo mam zapałki Sianowskich Zakładów Zapałczanych. Zapalimy, tak jak winni palić on i on, oraz ona z onem, ono z oną, one z onymi i ono z onową, wraz z onem.
Ojczyzna bezpieczna, pyk i dymek. Ojczyzna wolna, pyk i dymek. Ojczyzna nasza, pyk i dymek.
Pyk i dymek. Pyk i dymek.Pyk, pyk ...