Opowiadania:

Zapytałem kiedyś Lodowiko, zwanego Lodowiskiem, brata Waldemara z Piemontu i nieodłącznego przyjaciela Olgerda z Myśliborza czy zasiadając przy czarnej kawie, zrelaksowany, lub spięty i czujny, więc zapytałem czy za każdym razem, gdy rozpoczynam pisanie  opowiadania popijając aromatyczną kawę, czy to opowiadanie mi się uda, czy nie. Na przykład nie mając gotowego pomysłu na fabułę, czy ona wypłynie spod pióra  sama i puenta będzie zaskakująca, czy wstanę zadowolony z siebie i przywiędłe wargi wykrzywia mi się w łukowatym uśmiechu?

Lodowiko vel Lodowisko natężył się niemiłosiernie, gdyż pytanie padło nietuzinkowe i wielce problemowe. Natężając się, tężał coraz bardziej, iż zacząłem obawiać się o natychmiastowe nawiedzenie jego organizmu  przez chorobę, która czasem spada na wybranego przez siebie osobnika. Tężał i tężał, aż zwiotczał. Mgła z oczu Lodowiko powoli podniosła się, twarz zwiędła wraz ze skórną warstwą okalającą jego zagrożony przed chwilą organizm. Stał przede mną absolutnie uspokojony i wiedziałem, że zaraz przekaże mi autorytatywną odpowiedź, która rzeczywiście padła niebawem.

- Jeżeli swoje opowiadanie rozpoczniesz o zakolach i meandrach osmozy jaka otacza nuckiwera, lub opiszesz zakaz używania kierpca, to masz absolutną pewność sukcesu i wiesz, że opowiadanie uda się w całej swej rozciągłości. Pewien jesteś sukcesu.

- Natomiast jeżeli wdasz się w problemy Nakła, zauważalności czterech kości, lub obróbki okolicznych wanien kamionkowych usytuowanych w miejscach niezauważalnych, lub skrzyknięcia gromadki ludzi w celu wzajemnego upustu naturalnych odruchów jakimi są gromadnie składane ukłony i gromadne mamlenie, to masz pewność, iż opowiadanie twoje będzie do tak zwanego kitu. Lepiej wtedy schować pióro do górnej kieszonki marynarki, a okulary do pugilaresu i udać się na jesienną przechadzkę.

Słuchałem Lodowiko zdumiony jego niebywałą wnikliwością, oceną wartości, skojarzeń, oraz mózgiem otwartym wrotami szerszymi niż w stodole Jana.

 Zanotowałem wszystko skrzętnie w swoim notatniku pewien mego pióra i jutra.