Opowiadania:

Nowy prezydent miasta Kołobrzega nakazał wszelkimi możliwymi środkami odsunąć dalej od brzegu swoje i współmieszkańców rodzime miasto od Bałtyku. Jedynym motorem tego skomplikowanego skądinąd działania było to, iż znudziła się zarówno jemu, jak i przyjaciołom od brydża nazwa i herb tego pięknego kurortu, oraz codzienny i przez to nudny widok morza.
Ustalono niezbędne szczegóły, podpisano odpowiednie dokumenty, nie pytając Warszawy o zgodę, bo odległość od Warszawy niebagatelna, tak że nawet w dni słoneczne nie widać iglicy Pałacu Kultury i Nauki, spontanicznego prezentu od Wielkiego Człowieka.
Zgromadzono odpowiednie maszyny i instrumenty do przenoszenia miast, oraz zwołano fachowców znających się na takich problemach.
Na ostatek zagrano w brydża, wypito na pomyślność pół litra wódki bałtyckiej, by przy okazji pożegnać rodzime morze.
Burmistrz kołobrzeski razem z dwoma brydżystami, Dziadkiem, oraz innymi fachowcami zakasawszy rękawy u swych bawełnianych koszul, wykorzystując sprowadzone maszyny zwane przenośnikami, śpiewając tęskne przenośne pieśni ochoczo pracowali od świtu do nocy.
Maszyny te, wytwór najtęższych głów inżynierskich mimo, iż świeżo naoliwione chrobotały, poruczyły, miętosiły i wysilały.
Zdezorientowana ludność Kołobrzega przesuwana wraz z kamienicami, taborami tramwajowymi, zaskoczona w parkach pod altanami również wtórowała poruczeniu, wysilaniu, chrobotaniu.
Chrobotało przez dwa i pół dnia, aż na mokradłach kujawskich, koło rzeki Kaczej zaistniało nowe miasto nie znane do tej pory przybrzeżnym chłopom, jak i mieszkańcom borów kujawskich, czyli bobrom, dzikom, sarnom i niedźwiedziom, zwanym misiami kujawskimi.
Miastu nadano imię Kołorzek.
Mieszkańcy Kołorzeku w mgnieniu oka przekształcili się z rybaków dalekomorskich i wolnych chwilach bibliotekarzy na rybaków rzecznych, wypychaczy kaczek, odbiorców mokradeł i chwalili pod niebiosa burmistrza, wraz z dwoma brydżystami, oraz Dziadka,.
Wkrótce zwołano Pierwszy Festiwal Kołorzeczny na którym to festiwalu pieśniarze z całej Polski odśpiewali pieśń kaczą, która z dalekich Kujaw zawojowała jednoczącą się Europę.
Dziś pieśń kacza jest często puszczana przez radiowęzeł kołorzeczny i umila partyjki brydża z Dziadkiem, które ucina sobie pan burmistrz z przyjaciółmi.