Opowiadania:

Pan Pac Pacyna były generał stwierdził, iż zachorował na popularną w jego kręgach chorobę Aidsheimera, więc udał się do zielarza, bo kolor ziół jaki reprezentował ów zielarz odpowiadał kolorowi jego munduru, który od pewnego czasu dumnie wisiał w szafie byłego generała.
Zielarz pan zioło, piszący się przez małe "z" ze względu na skromność, ascetyczność i pustelniczy wręcz tryb życia przyjął Pana Pacyna w swych nader skromnych progach. Posadził go na zydelku przy pustelniczym stole i pochyliwszy się nad nim kazał mu otworzyć szeroko oczy w które głęboko spojrzał ascetycznie.
- Panie Pac Pacynie, były generale, niegodne me progi raczą pana przyjąć, rozumek mój wywnioskować, skromne usta przekazać, iż pan panie generale jest rzeczywiście chory na Aidsheimera. Choróbsko pełną gębą, grzmiące i potężne. Potężne potęgą generalską.
- Ja panie generale jeżeli w ogóle choruję to tylko na skromne choróbki ze względu na mą maluczkość, pokorę i ascetyzm.
- U pana panie generale choroba przemaszerowuje przez pański organizm krokiem defiladowym w takt fanfar i werbli, więc niech wróci pan do swojego generalskiego domu z czołem podniesionym do góry jak lufa armatnia.

Pan Pac Pacyna były generał wracał do generalskiego domu dumny, władczy i rozkazodający. Walił swymi buciorami o bruk kamienny, aż rozniecał dookoła siebie iskry, a na piersi niby order, tak by każdy mógł widzieć wisiała na kolorowej wstędze ciężka choroba, popularna pośród braci generalskiej, a nazwana w podręcznikach medycyny wojskowej Aidsheimer.