Opowiadania:
Z Olgerdem z Myśliborza udaliśmy
się do więzienia odsiedzieć co nasze.
Dzień był pochmurny, smętny. Wiatr roznosił ludzkie odpadki - dzisiejsze
i nawet te przedwczorajsze.
Olgerd stwierdził, że jesteśmy już właściwie karani aurą i zaproponował
żebyśmy udali się najpierw do Polskiej Akademii Nauk - to mądra i szacowna
placówka, nawet na korytarzach wywieszone są łacińskie napisy "Silencium",
więc mądrość Jej kipi z każdego kąta.
- Tam na pewno mają tabele pomocne w obliczeniach. Tam mają grube i ciężkie
księgi. Tam w ichniej bibliotece wśród tabel, ksiąg i kalkulatorów wyliczymy
karę auralną, pomnożymy przez nasze brzydkie nosy i krótkie nogi, oraz smród
sąsiada i jego kota. Dowiemy się czy mamy się udać do więzienia, czy jesteśmy
już pokarani.
Wynik okazał się oczywisty - my, kot, szare nasze miasto, brzydka okolica
uwolniła nas moralnie i temidnie od odbycia kary. Ze względu na porywisty
wiatr, według tabel postaliliśmy jeszcze czterdzieści cztery minuty wybierając
najmniej urodziwą ulicę, by wynik końcowy osiągnął zero. Następnie spokojnie
udaliśmy się do naszych własnych, ciepłych i bezpiecznych domów jako osobnicy
po wyroku i pokarani wszystkim co nas słusznie doświadczyło według interpretacji
Kodeksu Karnego, który znajduje się w Polskiej Akademii Nauk na najwyższej
półce.