Opowiadania:

Zamieścił ogłoszenie w lokalnej, poczytnej prasie, gazecie tradycyjnej, gdzie czcionka posiada naturalną wielkość, występuje na białym tle papieru gazetowego w kolorze tak czarnym, jak studnia Mikołaja, miejscowego błoka. Ogłoszenie zamieszczone przez niego było więc widoczne na całą okolicę poprzez naturalną czcionkę i czerń Mikołaja. Cały region czuł zapach mikołajkowej studni.
- Cóż tak pachnie dookoła - pytali wierni czytelnicy miejscowej gazety.
- To ogłoszenie tego chudego z okrągłym brzuszkiem, który mieszka za rogiem.
- Patrzcie jak zgrabnie wymyślił, że czytamy to czarne na białym, mądre, pewnie i ogłoszenie jest wiarygodne, więc zabierzmy się do czytania...

"Zamienię krowę i kota na rzekę Wisłę."

- Kochani słyszycie?, kota i krowę za Wisłę, temu chudemu mózg spęczniał, a nie brzuszek, patrzcie kota za Wisłę, widział coś podobnego?... Kota za Wisłę...
Miejscowym wyszły oczy na wierzch, nawet znacznie wysunęły się, gdy zobaczyli jak taksówką przyjechał Minister Wód Ojczystych pod dom Chudego z Brzuszkiem.
Miejscowi stali na zewnątrz i wybałuszali, natomiast za ścianami eklektycznej kamienicy w której mieszkał Chudy trwała rozmowa...
- Panie z Brzuszkiem, przeczytałem Pańskie ogłoszenie i muszę się przyznać Panu, że zainteresowała mnie Pańska oferta do tego stopnia, iż byłem zmuszony zadzwonić do Radio Taxi, by jak najszybciej się z Panem zobaczyć. Jak Pana dobrze zrozumiałem, Pan daje, w tym wypadku Ministerstwu krowę i kota, a w zamian otrzymuje naszą szacowna, modrą, długą od gór do morza, pełną ekologicznych ryb i jamochłonów, Wisłę.
- Właściwie Pan odczytał ogłoszenie Panie Ministrze i mam nadzieję, że dobijemy targu, nim zapadnie wieczór i krowa zaryczy za dojną potrzebą, oraz kot krzyknie, że ma już dość dnia i idzie spać.
Zanim krowa ryknęła i kot krzyknął, Pan Minister Wód Ojczystych, wraz z Chudym z Brzuszkiem podpisali odpowiednie dokumenty i wypili pół litra wódki na dobrą wróżbę, oraz pomyślność transakcji i rozeszli się przekazując podpisane dokumenty odpowiednim służbom, które miały za zadanie wygładzić je notarialne.
Chudy z Brzuszkiem nie zwlekając zakupił w Hurtowni Przedmiotów Niezbędnych aż dwa zmieniacze kierunku biegu wód toczących się, sprawdzone, przetestowane i certyfikowane przez Instytut Przepływów przy Miejscowej Politechnice. Zainstalował te potężne maszyny u wylotu rzeki.
Wisła natychmiast ruszyła potężnym nurtem w odwrotnym kierunku, czyli w stronę południa Polski, niosąc w swych ramionach słone wody naszego kochanego i po długich latach odzyskanego Bałtyku. Natychmiast zapełniła się dorszami, flądrami, meduzami i kabzonami. Kutry rybackie wyruszyły na swe polowy pod stolicę Polski bez ryzyka sztormów oraz niepotrzebnych stresów. Rybacy sprzedawali świeże ryby tym z Modlina i Płocka. Tratwy pełne towarów konsumpcyjnych wędrowały aż na sam dół fizycznej mapy Polski, tam gdzie ta mapa zaczyna mieć kolor brązowy.
Dawne źródełka stały się wsysaczami potężnych wód, które to wody w głębi ziemi gasiły potężne i samorodne lawy czające się skrycie i czekające stosownej chwili, by nieść klęski żywiołowe, strasząc przy okazji Bogu ducha winnych mieszkańców ziem południa. Wody te raz na zawsze uwolniły nas od powstania zdradzieckich wulkanów, a zarazem zmiany tak pięknego i sielskiego krajobrazu.
Pan Chudy z Brzuszkiem powoli zaczął czerpać korzyści materialne z faktu posiadania i eksploatacji kochanej swej Wisły. Pan Chudy uszył sobie nowy garnitur u znanego krawca, który podkreślał jego uroczy brzuszek w kroju kamizelki i eleganckiej marynarce. W górnej kieszonce marynarki nosił próbówkę z wodą wiślaną, natomiast w butonierce nenufar wiślany i wszyscy kłaniali mu się w pas.
Minister Wód Ojczystych zainstalował krowę u brzegu niesprywatyzowanej Odry, którą to z drugiego brzegu obserwowali byli NRD-owcy i podziwiali, oraz mlaskali z zachwytu nad romantyzmem polskiego krajobrazu. Kota Minister wpuścił do Archiwum Akt Dawnych, gdzie od razu ochoczo zabrał się za wyłapywanie myszy, które od dłuższego czasu zagrażały dorobkowi kulturalnemu Polaków.