Opowiadania:

Memlon Kac Memlański oswoiwszy się z dyskomfortem jaki stwarzał mu smak niedojrzałych jabłek, dopiąwszy guziki garnituru, poprawiwszy nienaganną fryzurę, paznokciami lewej dłoni wydłubawszy czerń spod paznokci prawej, odchrząknąwszy, z kwaśną jakby niezadowoloną, wietrzącą setki niezgodności miną, ruszył do przodu, postanowił - do ataku.
Memlon Kac Memlański był kontrolerem jakości usług, estetyki sprzedawców, smaku towarów, ekspozycji, owłosienia klatek piersiowych wystających spod podkoszulków mężczyzn, oraz intensywności perfum sprzedawczyń i sprawdzanie czy spryskały się one na swym całym ciele, oraz inne.
Pan Memlon był kontrolerem miejskiego targowiska i posiadał bloczek zawierający wysokopieniężne, zwalające z nóg mandaty, oraz długopis do wypełniania ich.
Memlon Kac Memlański wykorzystując posmak niedojrzałego jabłka, który był nieodłącznym narzędziem pracy przed przystąpieniem do swych służbowych czynności, przekroczył z kwaśną miną bramę targowiska.
Kopnął psa który napatoczył mu się pod nogi, przy okazji brudząc swoje nikle wyglansowane półbuty.
Uczynił to, by się rozjuszyć i nabrać mimo kwaśności marsowej miny.
Dopada Celi Blomberg i miętosząc ją wrzeszczy na całe targowisko, że za chuda na straganiarkę i przyłożywszy swój chropowaty nos do śródtułowia stwierdza, że nie zakupiła perfum pachnących Warszawą w Horteksie, oraz pietruszka jej mało pietruszy. Biedna Celina trzyma w dłoniach karę pieniężną o wysokim nominale, natomiast pan Memlon pisze coś długopisem z gołą babą na większym bloczku i jednocześnie lewym okiem obserwuje następną ofiarę - Jana Maślaka, zawołanego grzybiarza, a tym samym biznesmena handlującego runem leśnym. Już pan Kac Memlański dopadł pana Jana zarzucając mu, że sprzedaje grzyby mało dojrzałe, nie posiada beretu, który swym kształtem na głowie upodobniłby go do maślaka wolnostojącego, a na klatce piersiowej nie wystaje mu owłosienie spod podkoszulka gęste jak poszycie leśne. Pan Maślak płaci karę, pan Memlon pobiera i wypisuje. Memlon Kac Memlański chwyta za bary owłosionego marynarza sprzedającego węzły marynarskie, że zbyt zawęźlone, że mało konopne, że słabo jadalne i temu podobne. Znowu kary, płacz marynarza, żale i nieprzejednanie pana Memlona. Kac szleje, biega, toczy kacym wzrokiem, ryczy jak bawół, od karobiorcy do karobiorcy i od karobiorcy do karobiorcy.
Panią Karaś wytargał za kłaki, że sprzedaje jednego śledzia, bo jak przyjdzie szacowny minister i go zakupi to potem zabraknie dla prezydenta. Pan Memlon każe jej płacić tylko połowę pieniądza, gdyż mocno pachnie Horteksem.
Biega, szaleje, strąca niemodne czapki z głów, wykonuje błyskawiczne operacje obcinania wielkich brzuchów, zaszywając resztki kiszek naprędce.
Biega, kontroluje, wywiązuje się sumiennie z obowiązków nałożonych przez służby miejskie od których co tydzień otrzymuje nowy order, czyli odznakę wzorowego kontrolera, wczasy w Kudowie Zdroju, gdzie przy okazji pilnuje by Kudowa zdrojną była.
Memlonie, Kac Memlański, czy ty jesteś etatowym pracownikiem służb miejskich, społecznikiem, czy streśnym obdulcem?
Memlonie bądź czujny, by Polska rosła w siłę, a Polakom żyło się lepiej. I pilnuj porządku na każdym kroku. Podobno szykują ci nowe zadania na wyższym szczeblu. Pamiętaj że ja pierwszy składam ci moje gratulacje z powodu awansu, proszę, zapamiętaj sobie.