Opowiadania:
Zapachy podmiejskie mieszając
się z zapachem perfum dam śródmiejskich daje na styku dwu regionów miasta
niezapomniany konglomerat dziwnych aromatów uwielbiany przez muchy w przepięknych
odcieniach metalicznego granatu, międzymiejskie latury i owce, nieliczne
garstki śródmieszczan i podmieszczan, oraz pana Józefa.
Pan Józef staje na styku aglomeracji z aglomeracyjką zazwyczaj pod wieczór,
wtedy to ciężko wypracowane w ciągu dnia zapachy z podmiasta wiaterek o
tej porze dnia zwykle przenosi na stronę prawą, czyli w kierunku śródmiasta,
by spotkać się w tym właśnie miejscu z wiaterkiem lewowym, tłoczonym ze
skomplikowanych urządzeń klimatyzacyjnych, jakie zaprojektował i zainstalował
inżynier magister doktor Walter Mastorwiraczewski, by ekologicznie zadbać
o środowisko naturalne. Do wielkich przewodów klimatyzacyjnych dostają się
zapachy perfum dam udających się do teatru, operetki, oraz na udane, a zarazem
proszone kolacje, oraz inne światowe zapachy.
Pan Józef ustawia się przy wylocie rury klimatyzacyjnej, przy końcówce służącej
do wylotu o średnicy jaka została zaprojektowana i precyzyjnie wykonana
przez pana inżyniera magistra z tytułem doktora. W miejscu gdzie ustawia
się pan Józef panuje szczególny przeciąg tworzący zawirowania wiatrów prawych
i lewo-klimatyzacyjnych. Jedno jedyne szczególne miejsce, miejsce cowieczorne,
centralne. Miejsce pana Józefa.
Pan Józef pewno kiedyś zostanie burmistrzem tego miasta składającego się
z dwu wydawałoby się różnych dzielnic. Pan Józef zna problemy jego mieszkańców,
zna ich tajemnice, wypracował sobie tę wiedzę przez lata. Jeżeli zostanie
burmistrzem, a na pewno zostanie, to do współpracy zaprosi muchę o przepięknym
odcieniu metalicznym, najzdolniejszego z międzymiejskich laturów, owcę,
oraz któregoś z podmieszczan, który zgodzi się zagrać w orła i reszkę.