Opowiadania:

U Wiecha Wazy zadzwonił telefon komórkowy, ten osobno podłączony w przydomowej komórce. Telefon stary, szacowny, ebonitowy z widełkami, jaki znali nasi rodzice odwiedzający przymusowo budynki Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Zadzwonił telefon, ostatni rekwizyt jaki mu został z bardzo dawnych czasów, gdy jednego dnia nosił mundur, a innego garnitur w prążki. Były to czasy gdy moi rodzice bali się Wazy, niczego innego, tylko Wazy i budynku, w którym pracował.
W komórce zadzwonił ebonitowy telefon...
- Słucham, Wiech Waza z tej strony.
- Towarzyszu Wiesław, zróbcie wreszcie porządek w swojej komórce i pamiętajcie, że jest to podstawowa komórka. Jeszcze jedno, przesłuchajcie kota Wronów, tego w prążki. To wszystko, do usłyszenia.
- Tak jest towarzyszu, zrozumiałem.
Nie minęło kilka dni, a komórka Wiecha Wazy funkcjonowała prawidłowo, a Wronowie mimo iż powiększyli dioptrie w swoich rogowych okularach nie mogli znaleźć kota prążkowanego zwanego kotem polskim dachowym.
Trudno by w wazie znajdowały się na raz dwie zupy. Każda waza powinna mieć swoje naznaczenie.