Opowiadania:

Dominacja, oraz doskonałość drzewa korzeniowego nad drzewem niekorzeniowym i słupem telegraficzno - telegraficznym jest oczywista.
Nieprawdaż? A może tu tkwi jednak pewna przewrotność.
Drzewa niekorzeniowe są ideą krótkowzroczną, ideę tę znają dzielni żołnierze, wychowankowie marszałka Konstantego zwanego Kostkiem, Mariana zwanego Marem i innych szacownych dowódców.
Tak by się wydawało, zresztą historycy wojskowści wytłumaczą Wam dlaczego.
Znam rodziny których ojcowie i dziadowie w biedzie i kopaniu po żołądkach, ale dumni, z podniesioną do góry głową szli przez czasy marszałka, zwanego Kostkiem. Rodziny o wielkich mocnych korzeniach, które to korzenie zasilały je swymi sokami, dając moc przetrwania, oraz pogodę ducha.
Znam też osobników, którzy wkopali olbrzymie drzewo bez korzeni podlewając je obficie dziwną cieczą i krzykiem ponaglając gałęzie do macierzyństwa. Dochodzili w końcu do wniosku, że pień nadaje się już tylko na meblościankę za koła papiera.
Drzewo drzewem, rzecz prosta, ale słupy telegraficzno - telefoniczne?
Marian Kościelny wychowawca duchowy pewnego miasta na północy Polski namawiał, uczył, kształcił, edukował, opiekował się mieszkańcami tej miejscowości. Podjął pracę ciężką, koronkową, wydawałoby się bez szans sukcesu, bo miał do czynienia z różnymi ludźmi, nawet ze Zbychem W. i Karolem N.
Kontakty międzyludzkie, niestety w dzisiejszej dobie już tylko telefoniczne stały się w tym mieście inne, wzniosłe i piękne, ludzkie w swym założeniu. Padały słowa - wiesz, mam, oczywiście, czy mógłbyś, czy nie byłbyś tak uprzejmy, takie to przecież proste, oraz inne zwroty które znamy ze starych i zakurzonych książek.
Druty telefoniczno - telegraficzne powoli nabierały różowej patyny, a słupy wypuściły pierwsze gałązki, by po jakimś czasie buchnąć świeżą zielenią. Marian Kościelny udał się wtedy do innego miasta, by wprowadzić w życie nową koncepcję, natomiast miasto, w którym zakwitły słupy telegraficzno - telefoniczne za przyczyną pana Mariana nazwano Słupskiem.