Opowiadania:
Matka płacze i łzy rozlewa
po kątach izby i na przedizbiu, a także w portalu chałupy wciąż mokrej i
słonej od matczynych, codziennych łez. Kościstą chustą ociera twarz i buty
mokre i słone. Suszy na wierzchołach codzienne stroje regionalne. Suszy
pończochy zapinane na podwiązki, w kolorze okolic wsi rodzinnej.
Matka płacze, łzy rozlewa. Matka płacze od poranka do co dnia i od wieczora
do lunchu.
Matka płacze, bo dostała list z jednostki wojskowej imienia Pobitego Wroga,
gdzie służy ojczyźnie syn jedyny, ukochany, odjęty od piersi matczynej,
odjęty od krowy przyzagrodowej i matczynego garnka pełnego rodzinnej okrasy.
Matka płacze, bo powinna dostać list pochwalny z jednostki, w której służy
syn jedyny, list pochwalny, jakie nasze matki odbierają od lat na ceglanych
pocztach i w chustach przynoszą do chałup pokazać go oćcu, oraz jasnej czeredce
dziatwy i Janowi.
Matka płacze i po izbie rozlewa łzy, gdyż dostała list od Zastępcy do Spraw
Politycznych z jednostki imienia Pobitego Wroga, że syn Piotr jest niedbałą,
gdyż ma brudne nogi, a karabin jeszcze brudniejszy od nóg. Dowódca do Spraw
Politycznych z Informacji Wojskowej donosi, że Piotr kule karabinowe trzyma
w menażce razem z grochem, zamiast w wiecznie czujnym magazynku karabinowym,
a swój mundur wojskowy oddał do krawca, żeby przerobić go na płaszczpałatkę,
lub frak wojskowy, przydatny podczas defilad. Dowódca donosi, że Piotr jest
krnąbrnym żołnierzem, bo grochówkę spożywa w powietrzu, ponad stołem, a
na wydany rozkaz, żeby opuścił się do stołu, unosi się jeszcze wyżej, lub
jeszcze wyżej. Zajęcia świetlicowe ma za nic, bo zamiast w ping-ponga grywa
w pong-pinga i nie czyta prasy politycznej tylko dłubie w nosie świetlicowemu,
kapralowi Miotle.
Matka płacze, łzy rozlewa po izbie, po wsi i na cały powiat, aż strumyczki
podpływają pod biuro przepustek jednostki imienia Pobitego Wroga, aż do
dowództwa Informacji Wojskowej, pełnej oficerów do Spraw Politycznych, zielonej
od politycznych mundurów. Pełnej oficerów z wiecznymi piórami w jednym ręku,
a w drugim listami pochwalnymi do matek i wdów.
Matka płacze i łzy rozlewa po powiecie i po izbach powiatowych, u Antoniny,
Antoniego z Antosią, u Jana i u siebie w obejściu. Matka trzyma list w dwóch
dłoniach, by nie wypadł jej z rąk, ciężki od skarg i nagan.
- Ech, chyba Piotra przyjdzie mi zabrać z tego wojska za to niesprawiedliwe
oko, niedorzeczny osąd, fałszywe wnioski. Ech, chyba Informacja Wojskowa
coś kręci, manipulują mną i Piotrem. Coś tworzą. Ech, przyjdzie mi zabrać
go z wojska do izby naszej, do obory krowiej i koziej, oraz do kota Macieja,
co sypia na piecu węglowym. Ech, zabiorę z wojska Piotra, bo ta głupia Informacja
gotowa mi go zmarnować. Nogi to Piotr zawsze miał brudne, jak ociec i dziad-pradziad,
bo jakże inaczej. Karabin? Dziadowie Piotra zawsze mieli go brudnego od
krwi wrogiej i od pyłu bitewnego, a gminną świetlicę omijał, bo ona na stanie
nigdy nie posiadała ping-ponga, a prasa codzienna była ciężka od wczorajszych
zmarszczek. Natomiast świetlicowa, pani Miecia ,była panem Mieciem, który
nosił niemodne garnitury na co dzień i na niedzielę. Ech. zabiorę ci Piotra
z wojska, bo te oficery z Informacji Wojskowej gotowe so zrobić pasztet
z jego głowy i nacji. Ech, zabiorę ci go, zabiorę, bo Piotr stanie się takim
jak one i ich pasztet we głowie.