Opowiadania:


Kab Łąk został nazwany kabłąkiem, ze względu na miłość do własnego
tułowia. Miłość bezgraniczną, wszeteczną, obezwładniającą całą osobowość
Kaba, który uważał swą głowę, ręce i nogi jako gorszy gatunek ciała ludzkiego.
Cóż, głowa to tylko pudełko pełne zawiści, z gałkami ocznymi, które albo bolą
albo oglądają się co tu ukraść, albo zanegować oglądem. Pudełko z nosem, z
którego wiecznie wisi kropelka mokra. Pudełko z włosami brudnymi,
skłóconymi z wiatrem.
Kab Łąk odrzucał moralnie ręce, z palcami pełnymi brudu za paznokciami, ręce
narażone wiecznie na wszeteczny reumatyzm i potyzm.
Pogardzał nogami, jako ze bywają krzywe, śmierdzące, kolanne i występują
zazwyczaj w parze, tak jak ręce. Występują w parze, by móc solidarnie, niczym
pasożyt, przyssywać się do tułowia, zwanego potocznie kabłąkiem.
Tors ma w sobie niezaprzeczalną magię. Bywa obrosły symfonią włosa i
pryszcza po plecach, jest nośnikiem tatuażu, więc sztychem, ukazującym gołą
babę, czyli damski akt, symbol piękna i doskonałości proporcji. W torsie
znajdują się elementy rodne, czyli tajemnica świata. Tak Józiu, tajemnica
świata i nadświata zarazem.
Józiu, pan Kab Łąk odrzuca moralnie najbliższą biologicznie okolicę, czyli ręce,
nogi i głowę, ale musi z nimi żyć na dobre i złe, na lepsze i gorsze.
Kabie, głowa do góry, przepraszam cię za nietakt z mojej strony.