Opowiadania:

- Za czerwony barszczyk oddałbym życie!
Krzyknął na cały glos Florian, jednostka dosyć oryginalna z powodu niebagatelnych
deklaracji, trafnych stwierdzeń, oryginalnych wypowiedzi, uczciwości i
odpowiedzialności za wypowiadane zdania.
Florian nie rzucał słów na wiatr, bo wiatr mógłby ponieść te słowa byle gdzie,
chociażby do Moglina. On słowa swe układał bezpośrednio na dłoń słuchacza, lub
zaciekawionego audytorium, wianuszkiem otaczającego pana F.
Miał tę pozytywną cechę, że dotrzymywał słowa zawsze, w każdej sytuacji, na
każdym kroku.
Pamiętam jak dziś, że słonecznego listopadowego przedpołudnia zapytał mnie
wręcz, bez ogródek....
- Felku, czy napijesz się herbaty?
- Hmh... odpowiedziałem bez zawahania.
Florian rzetelnie spełnił swą obietnicę i stanęła przede mną gorąca, słomkowa
szklanka herbaty, stanęła jako dowód solidności w dotrzymywaniu obietnic i opoki
jaką był nasz Florek.
Słyszałem onego czasu jak nasz bohater odebrał telefon i odezwał się do słuchawki.
- Słucham Florian, jestem przy telefonie.
Obserwowałem go zauroczony, gdyż wyjawił cała prawdę, rzeczywiście był to on,
Florian, nikt inny i nie dało się ukryć, że stał rzeczywiście przy aparacie
telefonicznym.
Cóż za format człowieczy, prawda ślizga się po nim, niby po spyżowym posągu
ustawionym na samym środku rynku miejskiego.

Nie ma już Florka między nami. Florku, zawsze będziesz żył w naszych sercach i
umysłach naszych, niby odwęż, a zarazem zawęź.
Florku, graweruję Ci te epitafium na papierze piśmiennym, piórem wiecznym i też
piśmiennym.
Nie ma już Florka między nami, gdyż oddał swe życie za barszcz czerwony, a
oddawał je godnie florkowego imienia, z głową florkowo uniesioną do góry, dumną,
sterczącą niby bandel.

Cześć Jego pamięci...


Pytasz Józefie, po co ci to mówię, a mówię ci po to, żebyś wiedział i mógł ogłosić ludzkości, że w momencie gdy ludzkość stwierdzi anomalia swego brzucha, to natychmiast ma się zgłosić do Polskiej Akademii Nauk po radę, bo tam w zakurzonych księgach każdy znajdzie wszystko o swoim brzuchu. Tam rozwiąże swój problem, swój i swego miasta.
Pytasz Józefie dlaczego syna państwa Wstańka nazywa się Synem, a ojciec i matka Syna, Ojcem i Matką, natomiast miasto w którym mieszka ta rodzina Miastem. Otóż drogi Józefie, w tak idiotycznym opowiadaniu chciałem wprowadzić pewien porządek. Pewien niezaprzeczalny porządek.