-
Mam najszybszy zegarek na świecie.
Rzekł On Onaono, japoński przechodzień i zarazem uczestnik ruchu ulicznego
w
jednym z polskich miast, ozdobie naszego przepięknego krajobrazu.
Do skośnookiego pana On Onaono podszedł Maciej Wielokrotny i powiedział
wprost,
w sposób oficjalny, żeby zrobić mu przyjemność, jemu i jego pracowitemu
narodowi.
- Panie On Onaono pan ma najszybszy zegarek na świecie, dzieło umysłu i
czynu dzielnych i zdyscyplinowanych inżynierów japońskich, najszybszy, czyli
najlepszy.
- Tak, mój zegarek jest zegarkiem najszybszym niewątpliwie, szybkością swą
wyprzedza zegarki europejskie, rosyjskie i amerykańskie. Zaprojektowali
go nasi inżynierowie, a wykonały dłonie pracowitych pracownic, których oczy
są bardziej skośne od oczu Chinek i Koreanek, oraz towarzyszy z dalekiej
Mongolii.
- Panie On Onaono, a co porabia pan w naszym spokojnym, czystym i pięknym
mieście, czy w pańskim paszporcie jest wbita wiza wjazdowa do naszego kraju?
Spytał może trochę niegrzecznie Maciej Wielokrotny. Pan On odpowiedzi udzielił
w sposób wyczerpujący, jasny i nader grzeczny, jak to mają w zwyczaju Japończycy
żonglujący na każdym kroku uprzejmymi pokłonami.
- Panie Macieju Wielokrotny, odpowiem panu wprost i bez ogródek, że wizy
nie mam wbitej i znalazłem się w waszym pięknym mieście przed startem samolotu
z lotniska Jaka Taka, bo załatwiam wszystko przed czasem, gdyż tak nakazuje
mi mój zegarek. Zegarki produkcji japońskiej posiadają wszyscy moi współziomkowie,
co pozwala nam wyprzedzić wasze myśli i czyny. - Rzekł uprzejmie pan On
Onaono. Maciejowi Wielokrotnemu oczy otworzyły się w tym momencie, źrenice
rozszerzyły się niczym wrota stodoły maciejowej i odchodząc na skraj pięknego
miasteczka, prastarego grodu piastowskiego, zrozumiał sukces gospodarki
i myśli japońskiej. Maciej odchodził, odchodził, aż znalazł się w końcu
na skraju swego miasta, co przyniosło mu wreszcie pewną satysfakcję krajobrazową.