Antoni
Kosiba, człek niezmiernie brodaty, ubogi, sukienny, stwierdził w pewnym
monecie iż nastąpił u niego akt erekcyjny.
Antoni stwierdził i zdziwił się zarazem, gdyż zdarzyło mu się to pierwszy
raz w życiu, ale zaraz potem zapytał sam siebie, bo wstydził się pytać o
to kogokolwiek z tych którzy znajdowali wokoło niego - czy to co zaistniało
w tej chwili to był pierwszy i ostatni raz w życiu, czy to dopiero początek.
Antoni Kosiba bał się jednak iż mu się to nigdy już w życiu nie zdarzy,
więc szybko sporządził odpowiedni dokument, potwierdził go jeszcze szybciej
w pobliskiej kancelarii notarialnej mecenasa Jakuba Wokularach, zarejestrował
w magistracie u naczelnika pana Nacel Czelnika, oprawił w skórę z wołu,
którą dostarczył mu zasłużony chłop zwany potocznie Gospodarzem Wielohektarowym
i dokument ten szybciutko wyniósł na światło dzienne ku uciesze gawiedzi,
oraz miejskich notabli.
Antoni spieszył się póki trwał ów akt, który zaskoczył go w nieodpowiedniej
chwili i nagle, nagle dokument ujrzał światło dzienne, a Antoni Kosiba opadł
na otomanę spocony, zdyszany, zdezorientowany, lecz spełniony, zadając sobie
znów pytanie, czy to co mu się zdarzyło w tej chwili powtórzy się kiedykolwiek,
ale na razie wolny od udręk udał się niespiesznie na zupę kwaśną do jadłodalni
usytuowanej za rogiem.