Opowiadania:

Żył w Nakle diabeł, po prostu diabeł, nie tak jak byśmy sobie go wyobrażali, - garniturno - armanny, pachnący lawendą, człek do gruntu zepsuty i zdeprawowany, lecz była to po prostu postura obrosła sierścią z ogonem zakończonym pędzlem włochatym. Na głowie wyrosły mu dwa rogi, oczka bystre, przenikliwe, chytre, nogi zakończone kopytkami koźlimi, w wulgarnych dłoniach widły.

Diabeł z Nakła żył podobno w konkubinacie z miejscowym stolarzem,  a zarazem konserwatorem sprzętu administracyjnego Nakielskich Zakładów Obić Sztucznych. Para kochanków przez jednych mieszkańców Nakła zdecydowanie była odrzucana jako zjawisko niemoralne i deprawujące macierz szkolną, a w szczególności uczniów Przyzakładowego Technikum Obić, szkoły znanej w okolicy i szanowanej ze względu na solidne obijanie.

Komitet który spontanicznie zawiązał się przy magistracie, skupił zagorzałych przeciwników, czyli hodowczynie kotów, urzędników w menchesterowych marynarkach, hodowców jaśminu, ludzi okutanych, wawrzynów i uliczne dekodery.

Przeciw nim występowała zamorska brać i niektóre korporacje studenckie. Dalej wieczne pióra, oraz długopisy w miejscowych sklepikach rwały się, by opisać pochwałę w całej rozciągłości. Entuzjazmowali się mieszkańcy zażywający zastrzyków i promieni rentgenowskich w tamtejszym ośrodku zdrowia, osobnicy po obdukcji i abiturienci przyulicznych restauracji jeszcze do dziś czekający na obiad, aprobowali to zjawisko wraz z kotłami warzelnymi, oraz Głupi Jasiek. Pochwalałem i ja, odczytując to wszystko jako niebywałe teatrum. Patrzyłem z mego okna na pierwszym piętrze, jak krocząc i wywijając pupami, ogonem, kołysząc się w takt i poszum miasta kroczyli nie zważając na nagany i chwalby.

Istny spektakl, karnawał sprośności. Mlaskałem z zachwytu jak ci dwaj bezwstydnie obnosili swe grzeszne cielska po bruku nakielskim wśród uliczek renesansowych, wśród dzieci w bieli spieszących na majowe, oraz wśród pieśni patriotycznych śpiewanych raz w roku.

Mlaskałem urzeczony jak ci dwaj oglądani przeze mnie  z górnego okna, taka zwykła para, jeden bezgranicznie włochaty, rogaty, z widłami, drugi w drelichowym ubraniu ze skórzaną wielką torbą pełną przeróżnych narzędzi  szlifowali bruk nakielski. Dla mnie jawili się jako literatura i zjawisko dane tylko nielicznym miastom w naszym biednym i skołatanym kraju.

Problem ten długo będzie jeszcze dręczył nasze szacowne miasto: żyją i mieszkają obok siebie ci, którzy plują i odwracają wzrok, piszą pisma do magistratu i sądu, tworzą komitety obywatelskie. Żyją obok tych, którzy zbierają się w spontanicznie gromadki, biją brawo i wręczają bukiecik fiołków, lub naręcza róż, nazywają miejscowe place imienia, uniwersytetom nadają  honoris causa.

To, czy on jest konserwatorem Nakielskich Zakładów Obić Sztucznych, czy komornikiem przy urzędzie skarbowym,  czy włochatość diabła jest organicznie włosowa, czy z anilany, czy ich publiczne gesty, pomruki, delikatne dotknięcia, układanie warg w trąbkę, spojrzenia są podobne do gestów zapewniających o niezmiennościach uczuć, trudno mi odpowiedzieć. Czy Nakło takichże w ogóle posiada? Czy w Nakle istnieją Nakielskie Zakłady Obić Sztucznych? Czy na świecie są diabły? Czy Nakło jest na tyle stare by sięgać renesansu? Czy ja w ogóle mieszkam w Nakle? Czy istnieje miłość między mężczyzną a mężczyzną? Jedno jest pewne,  mieszkańcy Nakła tak jak i innych miasteczek są podzieleni.  Drugi pewnik, iż każdy zakład, czy to będzie Obić Sztucznych, czy Administracja Budynków Mieszkalnych, wymaga konserwatora. Po trzecie diabły otaczają nas na co dzień  Tylko takie pewniki są niepodważalne.