Opowiadania:
Dopóty Dzban wodę nosił, dopóki
ucha nie urwał.
Pan Piotr Dzban, miejscowy wodol, nosił wodę obowiązkowo, dla rozrywki i
statystycznie. Pana Dzbana często bolały grzbiety, nogi i dłoń, która jak
inne jego organy o których wspomniałem trzymała naręcza wody. Piotr roznosił
wodę wyjątkowo punktualnie, tym co zapraszali na kawę Gruba Olę, krowom
którym jadło zaległo w gardzieli, przemysłowi gdy podpisał kontrakt na dostawę,
odwiecznym brudasom którzy postanowili, rzekom które dostały z urzędu pismo
zezwalające na otworzenie firmy i poprowadzenie działalności wodnej, bobasem
w odpowiednich wymiarach, zakrętom, ściągaczom, kałachom, baptystom, birbantom
i wannie. Piotr Dzban nosił kołatając swe nerwy tymi terminami, warunkami
nosilstwa, mokrością tej wody, i tłumem wiecznie niezadowolonych odbiorców.
Nosił i nosił, nerwował i nerwował, aż z tych nerw upił się jak prosię,
a jak Piotr pijany to niepoczytalny, więc urwał ucho przypadkowo spotkanemu
mandarowi. Po prostu urwał i już, dokonał tego w sposób karygodny, więc
postawili go przed wysokim sądem i skazali.
Pan Piotr Dzban siedzi we więzieniu i wody nikomu nie nosi, bo nosił wodę
dopóty, dopóki ucha nie urwał.