Opowiadania:
Góral z orlim piórem w kapeluszu, z ciupagą w ręku, wśród kozic górskich i świstaków, odtańczył na stromej skale zbójnickiego. Tak odtańczył, że zawirowały świerki i jodły na gór szczycie. Góral odtańczył, odtańczył siarczyście i w jednej chwili zamarł w bezruchu. Odsunął kapelusz z czoła, żeby mieć lepsze pole widzenia. Rozglądnął się dokoła, dokolusieńka, czy jakiś Oskar Kolberg, chociażby zwykły turysta z nizin, z aparatem fotograficznym, zanotuje owe zjawisko regionalne na błonie i w notatniku, żeby donieść światu, że podhale żywi i broni.
Juhas spojrzał i nie dojrzał, więc udał się do bacówki, żeby napić się łyk świeżego, dojnego mleka od krowy holenderki, podgryzając oscypkiem, pachnącym becząca owcą.