Opowiadania:
Jasio zakręcił kran, bo ciekła woda i głośno było w mieszkaniu. Zamknął gaz, gdyż gaz niepotrzebnie ulatywał w powietrz. Szkoda pieniędzy. Jaś zgasił światło, bo było mu za jasno, aż piekło w oczy, a okularów przyciemnianych nie posiadał. Jasio pozamykał okna i lufciki, żeby uniknąć ulicznego powietrza, gdyż jest zanieczyszczone wiekiem dwudziestym pierwszym, salmonellą i wrzaskiem chudej Zosi. Zamknął drzwi na klucz, żeby zarówno klucz, jak i zamek nie zardzewiały, bo rdza jest synonimem zaniedbania i biedy. Jasio zdjął spodnie z kalesonami i skarpetkami jednocześnie, zdjął marynarkę, koszulę z krawatem, ściągnął za jednym zamachem, bo ubranie było prosto od krawca i krawcowej, a po co ich smucić, że dzieło rąk i umysłu, jest tak szastane, na czyimś, nie do końca domytym ciele.
Doszedł do wniosku, że wykonał wszystko co zaplanował na ten dzień i ma czyste sumienie, iż zarówno zamierzenia, jak i czyny są słuszne.
Jasio pozostał nagi po środku oporządzonego mieszkania i zamierzał wydostać się właśnie nagi na ulicę, a jako, że drzwi były zamknięte na klucz, postanowił przeniknąć przez ścianę, co niebawem uczynił.
Jasio znalazł się na wieczornej ulicy goły i w gołości swej wręcz nagi, żeby mieszkańcom swego miasta, pokazać pod koniec dnia, jak powinno wyglądać ludzkie ciało, człowieka, który wykonał wszystkie obowiązki, które do niego należą. Miasto zaakceptowało Jasia gromkimi brawami.