Opowiadania:
Kichnąć, kichnąć i wytrzeć nos. Rozpiąć spodnie i dobiec do wychodka, ach, zdążyć. W tramwaju złapać za włosy babę i na pierwszym przystanku zawlec ją w krzaki. Chwycić oburącz kotlet siekany i połknąć go w całości i beknąć raz i drugi.
Żyjmy pełnią życia. Cieszmy się z kichnięć, wystroju wychodka i smaku wieprzowego mięsa w kotlecie. To program na nasze szare życie, a nie jakieś tam muzy od jednego do dziesięciu, czy park przystrzyżony na francuską modłę, to dobre dla filozofów- posiadaczy niezmiernej ilości dioptrii i panienek z zawszonymi warkoczykami.